Sto minut żywiołu

„Marynikę” śpiewa zespół rewelersów w stylu chóru Czejanda. Przy piosence „Kuba wyspa jak wulkan gorąca”, dziewczyny na przekór tańczą w futrach. Hit Marino Mariniego „Nie płacz kiedy odjadę” Janusz Józefowicz, tak jakby odleciał już w przestworza, wykonuje z balkonu. Tenże w przeboju Niemena i Niebiesko-Czarnych „Mamo, moja mamo” patrzy z ukosa na bawiących się partnerów, bo musi pchać wózek z dzieckiem a w „Kto kupi psa”, ku ogólnej radości, dosiada jako beduin stworzonego ad hoc na scenie wielbłąda.

Przywiezione z Warszawy przez Teatr Studio Buffo „Przeboje z Grosików 1 i 2” (lata 50., 60. i – nowość – 70.) aż skrzą się od takich ubarwiających widowisko, znakomitych pomysłów inscenizacyjnych Józefowicza, choreografa i reżysera. Bo przecież mamy jeszcze w „Walentyna Twist” orbitujące w kosmosie następczynie Filipinek (niecni Anglicy ukradli nam patent na girls-bandy, tworzac jakieś Spice Girls). Mamy pyszną parodię Trubadurów w trzech aż ich przebojach, z których „Wiera, Wiera” obudzi w widowni prawdziwą nostalgię za niezapomnianymi festiwalami w Zielonej Górze. Mamy – last, but not least – kapitalny pastisz ceremoniału wymuszania bisów przez chałturszczyków w „Oj, nie bądź na mnie taki zły”. Taniec, śpiew, rewia, młodość…

Buffo zafundowało nam sto minut (plus bisy) pysznej zabawy, żywiołu, który przetoczył się przez estradę filharmonii w pięknej scenografii nowych organów. Chociaż to tylko składanka, produkt niższej kategorii, skończony profesjonalizm całego zespołu (ze wskazaniem na znakomitą Katarzynę Groniec) gwarantuje jakość i co najwyżej wyzwala tęsknotę za spójnym, zamkniętym tematycznie spektaklem. Brawa dla organizatorów z Biura Podróży First Class. Także za odważne wkroczenie na obcą sobie dziedzinę show bussinesu.

Molik

Kategorie:

Tagi:

Rok: