Stowarzyszenie Umarłej Reklamy

Co więksi młodzi rozrabiacze z naszego wieżowca podorastali i chyba nieco zmądrzeli. Na klatce schodowej mniej mazajów, spalonych gazet, petów i puszk po piwie. To samo w windach. Zrobiło się jakoś milej. Ale nie do końca. Co pewien czas smiecie atakują nas tyleż skutecznie, co lawinowo i droga do domu wygląda tak jakbyśmy na swoje szóste piętro dostawali się zsypem. Kiedy ten czas następuje? Wtedy gdy do skrzynek pocztowych trafi kolejna porcja druków reklamowych różnych firm lub gdy te reklamówki leniwy (czytaj: cwany) roznosiciel firmowy (nie mylić z naszym osiedlowym listonoszem) rzuci na skrzynki, miast je roznieść pod drzwi każdego z 44 mieszkań. Z kulturą u nas wciąż bywa na bakier, więc większość tego kolorowego śmiecia zabranego przy wejściu nasi sąsiedzi, a zapewne i mieszkańcy większości wieżowców Lublina wyrzucają z obrzydzeniem w windach w drodze do domu.

Nie mamy tu zamiaru kogokolwiek usprawiedliwiać za takie nieeleganckie wobec współmieszkańców czyny, bo trzeba mieć jakieś braki pod czaszką, żeby dbać o czystoś w swej chałupie czy na korytarzu swojego piętra, a dźwigi osobowe traktować jak wysypisko za Niemcami. Ale tak do końca ludziom się nie dziwimy. Tak mamy dosyć tej marketingowej ekspansji, tych ulotek i całych wydawnictw wciskających się do naszej prywatności, że chętnie założylibyśmy np. Stowarzyszenie Umarłaj Reklamy, dokładnie Zwolenników Jej Zakatrupienia. Zresztą reklamy czesto się same o to proszą. Dokładnie – że powtórzymy te sformułowanie – proszą się o to reklamujące swój towar firmy. Dwa przykłady.

Dokładnie w połowie miesiąca dowiadujemy się z barwnego folderu, że 1 lutego mogliśmy obejrzeć w HBO film ”Ostrożnie z dziewczynami”, a np. 11 lutego w HBO2 – obraz ”Człowiek, którego nie było”. Folder ma tytuł ”Luty w HBO Max Pak” i został czujnie, rychło w czas przysłany przez firmę UPC Telewizja Kablowa, czyli naszego operatora. Zapewne nie tani, kolorowiutki druk na kredowym papierze, za który zapłaciliśmy sami naszym rozszerzonym abonamentem jest więc w momencie wciśnięcia się do naszego domu w połowie nieużyteczny i mała pociecha w tym, że na odwrocie anonsuje cztery raptem filmy marcowe. Reklamowka idzie do kosza. A w przypadku tych, którzy zdążyli folder przejrzeć w windzie – na jej podłogę.

Przykład drugi. Palimy – wstyd się przyznać – papierosy. Te same od lat. W styczniu zaczęliśmy znajdować w paczkach miniulotkę. Zapowiadała, że wkrótce będziemy je kupować w nowych opakowaniach. I nadal znajdujemy druczek z tekstem: ”Teraz, te same chwile przyjemności z Caro odkryjesz w nowym (wytłuszczone), atrakcyjnym opakowaniu (wytłuszczone ponownie)”. Rzecz w tym, że od trzech czy czterech tygodni kupujemy już nasze fajki w takich nowych opakowaniach. A anons zapowiadający nowość (swoją drogą wstyd tak nazawać zmaszysty mazaj grafika, którym otoczył nazwę) wciąż w tych paczkach tkwi. Poszaleli w tej wytwórni? Nie, za dużo tego g… nadrukowali. Oczywiście za nasze pieniądze.

Dlatego tym wszystkim przykładającym się do takiego a nie innego wyglądu naszego wieżowca dedykujemy napis – bez pochwał – z muru: ”Róbcie dzieci zamiast śmiecić!”

Kategorie: /

Tagi:

Rok: