SubTomek

Spokojnie.. Trzeba zapomnieć o swoich prywatnych porażkach… Wyciszyć SUBiektywne klęski… I – terapeutycznie – wyostrzyć zmysły na to, co potrafi być życiową karmą.

Przyjrzeć się, jak spoziera na świat artysta, ceniony nie tylko z okazji świątecznych, choćby jubileuszowych – 45.urodzin, które mu się pięknie zjednoczyły z wczorajszym wernisażem w Galerii Białej. Który frapuje, prowokuje, drażni i szczerze rozbawia. Który zmuszał do analitycznych ćwiczeń mózgowych wcześniej, niż moment (może jednak cezura?), gdy kilka lat temu w prezencie otrzymałem od prowadzących galerię z CK Anię Nawrot i Janka Grykę czarny t-shirt z charakterystycznym kwadratem i napisem: NOTICE. ZA CZYSTOŚĆ MYŚLI ODPOWIADA WŁAŚCICIEL GŁOWY.

No, właśnie! Wdziewam od czasu do czasu na swe słoniaste ciało koszulkę z dumnym, hasłem, a wiadomo, że – tak to postrzegam! – noblesse oblige! Od tamtej pory nie potrafię – żaden tam szlachcic – traktować bez zobowiązań, swawolnie, a nie daj Boże lekceważąco pokrewnych bon motów autorstwa Tomasza Bielaka, zawartych na niezliczonych napisach o bawełnianym tle, spotykanych u ludzi młodszych ode mnie o pokolenie, jeśli nie dwa, lub też odnajdowanych w – delikatnie mówiąc – specyficznych miejscach zarządzanej przez Białą przestrzeni Centrum Kultury, a nawet na internetowych aukcjach. Można się ubawić po pachy, czytając dopełniane małymi, ale i najważniejszymi komunikatami ikonograficznymi szyderstwa w rodzaju: Z PUSTEGO – tu rysunek takiegoż kieliszka – I SALOMON NIE WYPIJE. Albo: OGŁOSZNIA DROBNE. ZASZCZEPIĘ SIĘ OD ZARAZ. Albo (o mój Boże!): WOLNOŚĆ – tu widzimy pęknięty łańcuch – TO SŁABE OGNIWO. Tylko jak się wyjdzie z galeryjnej łazienki, gdzie tego bogactwo, albo spuści oko z dzieciaków cieszących się przewrotnością haseł noszonych na piersiach, radocha grzęźnie w gardle. Oto dostaję od młodszego ode mnie o blisko dwie dekady artysty wielką lekcję pt. Taka jest nasza Polska! Naukę, przez nosiciela koszmarnie trudnej misji społecznej wyrażoną poprzez język dostępny – jeśli im tylko woli stanie – wszystkim pokoleniom. Wszystkim decydującym – proszę, wybaczcie górnolotność! – o kształcie kraju nad Wisłą. I nad naszą Bystrzycą.

Zapewne, korzystając z pretekstu (tak naprawdę napędu), jakim stało się wczorajsze otwarcie w Białej wystawy Tomka zatytułowanej SUBIMAGO, wyważam wielokrotnie już otwarte (otwierane) drzwi. Jednak trudno tu, zajmując się krytycznie sztuką Bielaka bodaj po raz pierwszy, pogonić precz wszystkie paralele i asocjacje, jakie do łba się nasuwają. Jak na dłoni widać, a mówię o warstwie semantycznej przekazu, że to autor o ogromnej bazie kulturowej, przyswajalnej jedynie w dobrym towarzystwie i liceach o ambicjach klasycznych, niewyobrażalnej dziś np. dla pokoleń młodych żurnalistów, którzy potrafią koncert u OO. Dominikanów zapowiedzieć, że odbędzie się w „klasztorze zero zero Dominikanów” (autentyk, mój ukochany przykład na spsienie tej profesji). Tomasz Bielak korzysta w swych odwołaniach skojarzeniowych z tradycji mitologicznej. Biblijnej (nie tylko wspomniany król Salomon). Literackiej. Filozoficznej (nie wiem czy tu nie pasuje PRZYPOMNIENIE: „ZAWSZE I WSZĘDZIE” ZNACZY TEŻ „TU I TERAZ”, – czyli hic et nunc). Także, – co mnie niezmiernie cieszy – z polskich zasobów frazeologicznych, przysłów (RAZ NA WOZIE, RAZ POD WOZEM (kierowca lata i w aucie i poza), masowych haseł o bazie politycznej, paradnie przedrzeźnianych sloganów reklamowych (ZRÓB TO SAM – z sercem flankowanym łukiem i strzałą, NASZYCH SPORTOWCÓW UBIERA Obeebok –skojarzenie z firmą natychmiastowe!), powiedzeń ludu polskiego (ZIMA WASZA, z dwoma potraktowanymi zarysowo bałwankami), cytatami z pop kultury, głównie muzycznej czy nawet ze znaku drogowego (tenże, znany z wciąż remontowanych dróg i ulic znak, obejmujący swymi ramionami butelkę, z podpisem ZAWĘŻENIE ŚWIADOMOŚCI).

A propos znaku. Wszystko, o czym było napisane powyżej zawarte jest u Tomka Bielaka w graficznej formie piktogamów. Tak naprawdę, towarzyszyły one ludzkości od wieków, chociażby jako drogowskazy. Moją świadomością zawładnęły przy okazji Igrzysk Olimpijskich w Monachium w 1972 (nasz Tomaszek 40 roczków temu, jak łatwo policzyć, miał dopiero lat 5) przekonałem się, jak czujnie a skrótowo można „zapisywać” symbole sportowych dyscyplin. Potem, jeszcze za „późnego Gierka”, poszło to galopem i u nas – na dworcach PKP i PKS, w miejscach publicznej czy handlowej aktywności, dobrnęło aż do karykaturalnego zwyrodnienia, które – jak to w mass culture – wręcz wołało o kpiarza, który potrafi to potraktować z kabaretowym zacięciem. Kabarety – owszem! – dobrały się do tematu, osobliwie, gdy już nie potrafiły sobie poradzić z upadkiem komuny i z brakiem ulubionych prześmiewczych motywów, tzn. z dojmującym „brakiem laku”. I jego zamienników. Tyle, że na poziomie sztuk plastycznych trzeba było poczekać na artystę wznoszącego się nad poziom przyczynkowości, doraźnych interwencji i – oczywiście – źle przyjmowanych przez stada polityków kpin. Diagnostyka od serca i taentu, zajmującego się w swej pasji budzeniem sumień. Mądrym, czujnym punktowaniem zaszłości i nowych złych nawyków. I doraźnych dewianckich zachowań. Oraz takiego, który w medialnym szumie nie pogubiłby swej sztuki i jej się nie sprzeniewierzył.

Dochodzimy wreszcie do celu. Do wystawy SUBIMAGO w Białej i do niezwykłego dla mnie kroku, jaki wykonał Tomasz Bielak, wyzwalając nią od „oczywistości” komunikatów piktogramowych i ciążącego (absolutnie nie jestem pewien czy mam rację) na nim odium, iż tylko to potrafi. Jakże ważna – choć krytyk winien być na to impregnowany, ale co mi tam! – okazała się wyczulająca na złożoność tematu, wernisażowa prośba artysty, żeby odbiorcy zechcieli postrzegać pewne partie ekspozycji jako kontynuowany, rozwijający się temat. Treść się natychmiast zawężyła. W jej kumulacji ukazał się trop rozpoczynający się na jednej z galeryjnych ścian: KONIEC ŚWIATA. Na drugiej, prostopadłej, sytuację continuum osiągnęło przesłanie zawarte w zwielokrotnieniach tego samego motywu: UWAŻAJ, MOŻE BYĆ TWÓJ (3x). I – przemiennie – również trzykrotnie przywołanego, zapewne dla nadgorliwych katolików obrazoburczego zikonowania tematu z Golgoty, gdzie na krzyżu rozpięty jest Y, a pobocznymi towarzyszami są X Z. Przed ostatnim objawieniem się tej sceny wystawową ścianę „wypełnia”w dolnym szeregu pustka. Jakże znacząca. I daleka od łatwych interpretacji.

Ważną częścią wystawy Bielaka staje się również maleńka sala galerii, gdzie zdeszyfrowany zostaje jej tytuł: Pierwsze po wzlocie z wody uskrzydlone stadium jętki jednodniówki (łac. Ephemeroptera), która następnie, po ostatnim przeobrażeniu osiąga formę w pełni rozwiniętą, o nazwie IMAGO (wiedza skoninąd: w bardzo krótkim czasie odbywa lot godowy i zaraz po kopulacji umiera). Cudowna zmyłka dowcipnego Bielaka. Chyba potrzebna dla przygotowania odbiorów z najbardziej niespodziewaną częścią wystawy – obrazami, na których i King Kong i Al Capone, czyli mieszkańcy masowej wyobraźni, ale nie tylko (takiego subtelnego wymalowania koparki w imaginacyjnym tle mogliby zazdrościć poetyzujący hiperrealiści!). Summa przesłań kondensuje się w prostokątnej pracy z wpisanym weń trójkątem. Tym najsłynniejszy w tradycji chrześcijańskiej, z okiem i rozchodzącymi się promieniami jej nauk i wyzwań, tutaj komentowanymi przez Bielaka z wielkim smutkiem: PO PROSTU WSTYD PATRZEĆ. Oraz w powieszonej centralnie Tomkowej ikonie. Głosi: NIE WIERZĘ/TABLETKOM. Tam gdzie ukośnik, pomiędzy tymi – wertykalnie ujętymi – słowami widnieje w okręgu równoramienny krzyż. Jak sądzicie? To symbol słynnego medykamentu przeciw bólowi głowy, czy coś ponadto?

Jeszcze chwila, mój Ty Panie Autorze. W tekście towarzyszącym wystawie Piotr Pękala, nawiązując do tytułu expozycji wywołuje sformułowania typu SUBstancja (niewidoczna, bo stała się jedynie odbiciem do cd., wypełniająca pono analitycznie nieobecną w tym zarysie pracę KONIEC ŚWIATA,) i (narracja) SUBiektywna. Zapewnego tego nie pamiętasz, ale w Twojej młodości w opisie i diagnozach kultury masowej funkcjonował termin suburbia. Kilkanaście lat temu suburbią wobec Lublina był Czechów, potem Czuby. Dziś może to chyba dotyczyć wyłącznie Świdnika. Nie mam pojęcia, gdzie mieszkasz, ale czy nie uważasz, że to wspaniałe, zdystansowne miejsce do obserwacji naszej porąbanej rzeczywistości, której jesteś diagnostycznym obserwatorem? Taaaka perspektywa! IMAG… Sorry! Wyobraź to sobie!

 

Kategorie: /

Tagi: /

Rok: