Szlachetne naśladownictwo

Tak naprawdę zainteresowałem się jego malarstwem, gdy organizatorzy festiwalu filmowego w Valladolid, na który jeżdżę od lat postanowili przy okazji którejś kolejnej edycji imprezy zamieścić na plakacie i katalogu reprodukcję jego obrazu „Kino w Nowym Jorku”.Dwudzielne działo – z wyciemnioną widownią po lewej stronie kompozycji i zadumaną bileterką oświetloną sufitową plafonierą, przykrytym abażurami potrójnym kinkietem nad jej głową i połyskiem ze schodów po prawej stronie obrazu – osnute było taką aurą tajemniczości, że przykuwało wzrok i fascynowało.

Realista ze Stanów

Cały Edward Hopper! Bo mówię tu o pracy tego najwybitniejszego przedstawiciela realizmu w USA, którego dzieła urosły – po raz pierwszy w sztuce amerykańskiej – do rangi uniwersalnego przekazu. „Atmosferyczny” kinowy obraz Hoppera jest w oryginale dla mnie nieosiągalny, bo wisi w nowojorskim MOMA – Museum of Modern Art. Jakaż więc była radość gdy się dowiedziałm, że w Madrycie, po drodze do Valladolid, będę mógł obejrzeć inne jego obrazy. Jeden z nich wyeksponowano na rozwieszonych po mieście plakatach i sztrajfach anonsujących czasową wystawę „Mimesis. Modern Realism 1918-1945” w mieszczącym się przy Paseo del Prado 8 prywatnym Museo Thyssen-Bornemisza.

Artstotelesowskie podejście

Nic dziwnego, że Hiszpanie, także ci od „mojego” festiwalu są wyczuleni na sztukę żyjącego w latach 1882-1967 Hoppera. Thysen-Bornemisza to poza Stanami jedyne na świecie muzeum posiadające w swej kolekcji jego dzieła. Teraz wpisane zostały w niezwykle intresujacy kontekst twórczości reprezentantów nowoczesnego realizmu z okresu pomiędzy zakończeniem I i II wojny.  Mimesis (gr. naśladownictwo), to naśladowanie rzeczywistości w sztuce. Ale tu mamy naśladownictwo szlachetne, czerpiące z teorii Arystotelesa. W jego koncepcji naśladowanie nie było tożsame z biernym kopiowaniem świata, lecz obok momentu odtwarzania zawierało również moment odgrywania rzeczywistości w sztuce, swobodnego jej przedstawiania. Hopper jest tego mistrzem.

Z ducha Vermeera

Przemierzywszy kolejne sale wystawy, dotarłem do ostatniej i stanęłem oko w oko z dwoma jego arcydziełami. I natychmiast zaczęłem myśleć, że i John Updike musiał także je tu w Madrycie kiedyś widzieć razem. Jeden to słynny „Pokój hotelowy” z 1931 r, drugi starszy – „Dziewczyna przy maszynie do szycia” z lat 1921-22. A to przecież wielki pisarz amerykański, który tym razem wystąpił jako poeta pisał: „W bieliźnie, z przymkniętymi oczyma,/ Bohaterka z tego pokoju kontempluje/ Otwarty list leżący na jej odkrytych kolanach/ Jaj oczy i twarz ukryte są w cieniu./ I oto my zaproszeni by oddychać/ U boku tej samotnej kobiety/ List, młoda kobieta zajęta szyciem./ Tak oto Hopper mówi nam./ _stem Vermeer_ To porażające! Tego nie sposób nie zauważyć! Artysta ze Stanów swobodnie dialoguje z geniuszem z Delft, zapożycza od niego motyw kobiety czytającej list czy „szyjącej” dziewczyny z tamtych czasów – koronczarki, zanurza się w podobne nastroje. Ktoś, przyrównując go z kolei do Degasa pięknie napisał, że dla Hoppera „każdy obraz jest chwilą w czasie, zatrzymaną i zrealizowaną z możliwie największą przenikliwością i intensywnością”. Do hotelowego pokoju kobiety z listem chciałbym po prostu wejść i poznać jej tajemnice – może ją pocieszyć, a może radować się z nią szczęściem wyzwolonym lekturą.

Nie tylko Hopper

Oczywiście wystawą będą usatysfakcjonowani nie tylko wielbiciele Amerykanina. Jego obrazy pomieszczono w części 3. zatytułowanej „Intymne położenia: wnętrza z postaciami”, gdzie trafimy na dwa inne znakomite kąski – dzieła nigdy nie wypierającego się swych polskich korzeni Balthusa, „Teresę” (z MOMA!) i „Grę w karty”. Prawdziwą frajdę miałem oglądając w części 1. „Tworzywo i forma rzeczy: martwe natury” jakby wyjętą z natury „Dynię” zanurzonego później w nadrealnych wizjach Giorgia de Chirico, lub podziwiając w niej, a także w cz. 2. „Tożsamość i prezentacja: portrety” aż 4 obrazy André Deraina. A oprócz tego: Morandi, Severini, Casorati, Dix, Koch, Pirandello, Péne du Bois… Niestety nie miałem czasu dotrzeć do dalszego ciągu wystawy w Fundacion Caja Madrid, mieszczącej następne trzy części ekspozycji, gdzie m.in. jeszcze jeden Hopper – wiejski „Wieczór w Cape Cod”. Wiem, że to dla wielu zabrzmi jak ponury żart, ale jeśli ktoś trafi do Madrytu, musi się wybrać na „Mimesis”. Wystawy będą czynne do 8 stycznia 2006.

[maxbutton id=”1″ url=”https://www.dropbox.com/s/igdrp5h5h9zp9i8/Szlachetne%20na%C5%9Bladownictwo.pdf?dl=0″ text=”Szlachetne naśladownictwo”

Kategorie:

Tagi: / / / /

Rok: