Takie inne cegłowanie

Tomek Kawiak zaprojektował rzeźbę dla Kazimierza a w maju będzie miał wystawę w rodzinnym Lublinie

Od trzydziestu lat mieszka i tworzy we Francji, jednak o Polsce i swym rodzinnym Lublinie, a jak się okazuje także o ukochanym Kazimierzu nigdy nie zapomniał i daje temu wyraz. Dla miasteczka nad Wisłą zaprojektował rzeźbę, która ma szansę stanąć obok tamtejszego Rynku. Natomiast w naszym grodzie już w maju zostanie otwarta ekspozycja prac tego jednego z najbardziej znanych na świecie artystów z polskim rodowodem.

Tomek Kawiak, czy po prostu Tomek, bo o nim tu oczywiście mowa, jest twórcą niezwykle aktywnym, działającym na niemal wszystkich kontynentach. Jest przy tym cały czas zaprzyjaźniony z naszą redakcją i to on zainspirował nas do utworzenia Nagrody Artystycznej Działu Kulturalnego Kuriera Lubelskiego za Wydarzenie Artystyczne Sezonu, a następnie zaprojektował i wykonał statuetkę – jak to popularnie nazywamy – Nagrody Tomka, która od 2000 roku wręczana jest w czerwcu kolejnym laureatom. Stały kontakt z artystą mieszkającym na Lazurowym Wybrzeżu pozwala nam śledzić jego poczynania. Warto chyba wieściami docierającymi z Francji podzielić się z naszymi Czytelnikami.

Przez lata Tomek znany był z akcji Cegłowanie świata. Zostawiał te własnoręcznie produkowane cegły, ślady swojej sztuki i pobytów w afrykańskim buszu, na autralijskich antypodach czy np. w domu Heleny Modrzejewskiej w Kaliforni. To co robi obecnie, to takie trochę inne cegłowanie. Oprócz wystaw otwieranych w różnych zakątkach świata, proponuje ustawienie jego rzeźb w miejscach może nawet częstokroć zaskakujących. Taka propozycja dotarła też do Kazimierza Dolnego.

W maju ubiegłego roku odwiedzając miasto – co dla Kawiaka jest świętym obowiązkiem przy okazji każdego pobytu w kraju – zobaczył na Runku ową słynną już rzeźbę psa, czy raczej kazimierskiego kundla i natychmiast w jego głowie zrodziła się idea stworzenia pomnika tamtejszych kotów. Już jesienią przez Ryszarda Zdonka, dyrektora Domu Architekta (SARP) przesłał projekt na ręce władz Kazimierza. W listopadzie na łamach Gazety Wyborczej Lublin ukazał się artykulik, w którym GRJ pisał: Propozycja Tomka Kawiaka przyjęta została niejednoznacznie. Jedni podkreślają, że w przestrzeni publicznej Kazimierza nie ma kotów, inni mówią pomnikowi „tak”, ale wskazują dla niego jakieś kameralne miejsce, a jeszcze inni proponują ustawić go przy Rynku, ale gdzieś na dachu.

Artysta, który najpierw wykonał woskowy projek pomnika wykorzystując swoje ulubione motywy – dżinsy i kieszeń, mówi: – W odlewie kieszeń jest niebiesko-biała a koty kolorowe. Pomysłem było, żeby bawiły się one w przestrzeni kieszeni, z tego powodu jeden wchodzi do niej, a inne to obserwują. Widoczny kawałek sznurka jest ich znaną zabawką. Pan Zdonek wspominał mi, że myślano o tym, żeby rzeźbę ustawić przy Małej Studni, na trawie prawie naprzeciwko psa. To dobre miejsce, tylko trzeba zrobić podest z kamienia – plus-minus 80 cm wysokości. Tylko czy oni to chcą? – pyta retorycznie.

Retorycznie, bo odzewu z Kazimierza brak. W połowie stycznia Kawiak wysłał list do Andrzeja Szczypy, burmistrza Kazimierza. Z artykułu w Gazecie Wyborczej – czytamy między innymi – dowiedziałem się, że moja propozycja została przyjęta NIEJEDNOZNACZNIE. W tej sytuacji proszę o odpowiedź na piśmie, czy moja rzeźba zaproponowana w charakterze darowizny od Fundacji TATO (fundacja stworzona przez Tomka w ub. roku – przyp. A.M.) interesuje miasto. Jak Panu widomo, od 40 lat jestem związany z Kazimierzem i poza wystawami, które tutaj zorganizowałem, często pisałem w prasie polskiej i zagranicznej o tym związku. W czasie mojego pobytu a maju 2001 w Polsce z telewizją francuską sami filmowaliśmy koty w przestrzeni publicznej Kazimierza. Pisze jeszcze o usytowaniu rzeźby i nawiązując do artykułu dodaje: Na dachu natomiast, moim zdaniem, powinien stanąć pomnik dla „wron i srok”.

W liście Kawiak przestrzegał, że jeśli przed odlewem z brązu nie uzyska precyzyjnej odpowiedzi, będzie musiał anulować propozycję. W rzeczywistości podjął jednak ryzyko i w Pietrasanta, słynnym artystycznym miasteczku w Toskanii majacym wiele wspólnego z Kazimierzem firma TONDERIA D’ARTE DEL CHIARO MASSIMO dokonała odlewu rzeźby, która po włosku nazywa się TASCA Jeans con GATTI. W liście pisanym 17 lutego w dzień – jak czujnie zaznaczył Tomek – likwidacji franka francuskiego, otrzymalem kserokopię rachunku i wiem, że sam odlew – nie licząc pracy i kosztów transportu – kosztował dokładnie 5745,59 euro. – To chyba bardzo ładny prezent – słusznie stwierdza artysta, którego gest póki co zbywany jest milczeniem.

W Kazimierzu sytuacja trwa w zawieszeniu, ale w Lublinie precyzyjnie już widomo, że w trzy lata po porzedniej retrospektywie Tomka w BWA odbędzie się kolejna wystawa jego prac. Dzięki staraniom Piotra Zielińskiego, szefa Galerii Sztuki Wirydarz Lubelskiej Szkoły Biznesu – Szkoły Wyższej (i – dodam nieskromnie – małej pomocy niżej podpisanego) otwarta zostanie 10 maja tuż koło miejsca, gdzie artysta w 1970 debiutował słynną akcją Ból Tomka Kawiaka, bo galeria oddalona jest o kilkanaście metrów od tablicy upamiętniającą tamte wydarzenie. Jak informuje artysta zamieszkały w Grasse (15 km od Cannes), w Lublinie zaprezentuje duże zdjęcia na płótnie (3 x 2 m) z Kalkuty, 40 prac z cyklu Safari Jeans i serię fotografii oraz film zrealizowany w Indiach przez Philippe’a Nahoun z programu Arte Canal+, tego samego, który w maju ub. roku realizował z Tomkiem film w Kazimierzu i który przyjedzie i teraz.

Wystawa, o której szerzej napiszemy przed wernisażem, czynna będzie w Wirydarzu do 9 czerwca, a następnie trafi do Płocka do Fabryki Levi’s Strauss, która będzie obchodzić dziesięciolecie produkcji w Polsce. Sam Kawiak majową wizytę w rodzinnym kraju wykorzysta jeszcze do jednego elementu tego trochę innego cegłowania. Finalizował będzie w Warszawie rozmowy z Jolantą Kwaśniewską, żoną prezydenta RP rozpoczęte rok wcześniej podczas pobytu w pałacu prezydenckim. Nasza Pierwsza Dama stwierdziła wówczas, że widziałaby w nowym ogrodzie zimowym pałacu dwie rzeźby Zbieracze wina (jedna to kobieta, druga mężczyzna). Pani prezydentowa zwiedzając we Francji Chateau Smith Haut Laffite widział ich wersję nr 1, gdyż będą one wykonane w czterech egzemplarzach przeznaczonych na cały świat. W siedzibie prezydenckiej w Warszawie stanęłaby wersja nr 2. o wyskości 2,3 m. Tomek model Zbieraczki wina przekazał Jolancie Kawaśniewskiej już w maju 2001 r.

Na koniec warto jeszcze wspomnieć o aktualnych poczynaniach zagranicznych Tomka Kawiaka. O nich także szerzej napiszemy przed otwarciem ekspozycji w Wirydarzu, a tu tylko sygnalnie. Padały już tu słowa o fotografiach z Kalkuty. Dokumentują one pobyt Tomka w Indiach w październiku ub. roku. Wtedy to w czasie największego święta religijnego w Kalkucie, w pracowniach rzeźbiarzy w Kamartuli wykonywane są z ze słomy i gliny pokryte farbą posągi o wysokości od 3 do 8 m. Tomek w pracowni Aloke Sena zaczął realizować model posągu Nadzieja w kieszeni, wyraz szacunku dla Durga Puja, bogini Dobra przeciw Złu, jednej z manifestacji Dewi, najważniejszego żeńskiego bóstwa hinduizmu. W czasie święta 12-15 październiku bieżącego roku, po ceremonii złożenia ofiar, gotowa już Kieszeń nadziei zostanie zatopiona w rzece razem z innymi posągami, bo w Indiach Sztuka i Religia idą w parze i glina rzeźby powinna powrócić do ziemi.

Wspomnijmy też wreszcie, że 14 września w galerii Fire Patrol Nr 5 Art przy 307 West 121st Street w Nowym Jorku otwarta zostanie pierwsza indywidualna wystawa Tomka w tej metropolii. Tomek trafia do Harlemu z ekspozycją Hats Off! America. Seria „Komicznych kapelusze”, jak nazywa je sam artysta, wykonana została w brązie, aluminium, ceramice i rezynie i przeznaczona jest do zainstalowania w różnych przestrzeniach, gdzie nie będzie granicy między pięknem i brzydotą.

Taka ekspozycja to też jeden z Tomkowych sposobów na cegłowanie świata. Jest dzięki temu jako artysta znany i ceniony w przeróżnych jego krańcach. A przecież startował w Lublinie!

Andrzej Molik

Kategorie:

Tagi: / /

Rok: