Tchnienie Wenecji

Fakt, to akt!

Powracamy dziś po tygodniowej przerwie do National Gallery, ale tylko po to, żeby przez Londyn trafić nad kanały Wenecji. Pretekst po temu daje plafon Giovanniego Battisty Tiepolo (1696-1707) Alegoria z Wenus i Czasem.

Z Tiepolo przeżyłem jedną z najpiękniejszych przygód artystycznych. Weneckim zwyczajem jest obwieszczanie wielkimi bordowymi planszmi wiszącymi na przykład na Rialto głównego wydarzenia wystawowego danego sezonu. Roku Pańskiego 1996 plakaty krzyczały nazwiskiem Giambattisty, jak to skracają Włosi, bo mijała właśnie 300. rocznica urodzin twórcy rozbuchanych barokowych wizji. Tym razem jednak jubileuszu nie uświetniono jakąś specjalną ekspozycją w Palazzo Ducale czy w Ca Rezzonico. Przekonałem się o tym w ciekawy sposób.

W poszukiwaniu kościoła San Sebastiano, do którego pielgrzymują wszyscy miłośnicy Veronese’a, bo calusieńkie jego wnętrze wypełniają tylko jego dzieła, zagnałem się do wolnej od zgiełku turystów dzielnicy Dorsoduro. Gdy już odprawiłem modły przed sztuką wielkiego Paolo, można było rozejrzeć się wokoło. I to charakterystyczny plakat z napisem TIEPOLO przyciągnął mnie do Scuola Grande di San Maria del Carmelo, a tam nie dosyć, że dostałem pięknego zawrotu głowy oglądając trzy sufitowe malowidła Giambattisty, to jeszcze z nieznanych powodów wpadłem w oko staruszce w kasie i ta wyciagnęła spod lady wydaną na okoliczność broszurą z mapką i potajemnie mi ją wręczyła. I wówczas się przekonałem, że ten jubileusz Wenecjanie potraktowali nieortodoksyjnie. Stworzyli trasę z 21. miejscami – scuolami, kościołami, pałacami, muzeami, galeriami – gdzie dzieła starszego Tiepola można było podziwiać. Połknęłem jej dużą część z najwyższą przyjemnością.

Wtedy sobie przypomniałem, że pierwsze tchnienie Wenecji i sztuki jej wielkiego syna przeżywałem kilka lat wcześniej w Londynie. To była właśnie owa alegoria z Wenus rozpoznawalną dzięki swym atrybutom – gołębiom i rydwanowi. Prawdopodobnie chłopiec, ktorego urodziła to Eneasz. Powierzając go w ramiona uskrzydlonego Czasu bogini sugeruje, że może on być nieśmiertelny. Obraz ma oczywiście rodowód wenecki. Był dekoracją sufitu pałacu familii Contarini i mógł być zlecony malarzowi dla uświetnienia narodzin spadkobiercy. Rodzina mogła mieć nadzieję, iż ten posiadał będzie cechy bohatera spod Troi, a „przynajmniej”, że jest on powierzony Wieczności, więc przyszłość jego i Contarinich wydaje się być zabezpieczona. Ot, ciekawostka!

Andrzej Molik

Giovanni Battista Tiepolo „Alegoria z Wenus i Czasem”, ok. 1750,
292 x 190 cm.
National Gallery, Londyn.

Kategorie: /

Tagi: / / /

Rok: