Urodziny artysty

Gdzie może spędzać swe urodziny młody artysta, który robi furorę w całym kraju? A Łukasz Witt-Michałowski, twórca i szef działającej w strukturach Centrum Kultury Sceny Prapremier InVitro takową ostatnio robi. Pod koniec czerwca wyreżyserowany przez niego spektakl „Ostatni taki ojciec” Artura Pałygi rozbił bank z nagrodami podczas XV edycji Ogólnopolskiego Konkursu na Wystawienie Polskiej Sztuki Współczesnej. InVitro zdobyło zespołową nagrodę za najlepsze przedstawienie, Łukasz dodatkową za reżyserię, a jeszcze spektakl został przez jury zarekomendowany do pokazania na scenach Teatru Narodowego w Warszawie a także – co dziś jest raczej obietnicą gruszek na wierzbie, ale to inna sprawa – do zarejestrowania przez TVP Kultura. Kilka dni temu „Ostatni taki ojciec” zdobył kolejny laur – drugą nagrodę na VIII Festiwal Prapremier w Bydgoszczy. Wcale nie jest wykluczone, że lada dzień – oby! – nadejdzie następna radosna wieść, tym razem z Krakowa, gdzie „Ojca” zakwalifikowano na kolejny festiwal.

Zatem artysta z takimi sukcesami powinien – tak się wydaje – swoje jubileuszowe 35. urodziny świętować w blasku jupiterów lub przynajmniej w zaprzyjaźnionym i zawsze mu życzliwym artystycznym pubie GramOFFon na staromiejskim Rynku. Nic z tych rzeczy! Witt-Michałowski przysłał mi w ów dzień październikowy SMS, że urodziny od kilku godzin spędza w kolejce samochodów przed przejściem na granicy ukraińsko-polskiej, na dodatek scięty gorączką i grypą przywleczoną z Bydgoszczy. Wracał z Wołynia, gdzie pojechał szukać śladów swej rodziny przed realizacją planowanej na scenę InVitro sztuki o ukraińskich pogromach na Polakach. Smutny temat, smutne święto jubilata.

Kategorie:

Tagi: /

Rok: