Versus contra przeciw

Jak zwykle mam zaległości. Porachujmy się choć z jedną! Bo i ile można bezproduktywnie chodzić na imprezy.? Tu: na wernisaż.

Zapowiedzi głosiły, że w Galerii Lipowa 13 lubelskiej Zachęty (współorganizator, bo pierwszy szereg to Brain Damage Gallery Europejskiej Fundacji Kultury Miejskiej) otwarta zostanie w piątek 5 sierpnia wystawa Street art vs Graffiti. Wielominutowe kontemplowanie wciąż – po wyznaczonym wernisażowym czasie startu – zamkniętych drzwi galerii (w celu zapomnienia widoku odwrotnego, przypominającego ukutą przez młodzież czujną sentencyjkę „Plaza koło cmentarza”), pozwoliło dostrzec na wiszącym tam plakacie odwrotną kolejność stojących tu versus artystycznych podmiotów. Ale, co tam! Narożniki nie one wybierały.

Uwielbiam, jak mi ktoś komunikuje, że udaję się na wydarzenie, o którym bez skrupułów mówi np., że „to pierwsza koncepcyjna wystawa sztuki ulicznej w Europie”. Czuję się dopieszczony, bosko uwznioślony, jakbym był mieszkańcem Berlina, Londynu a nawet Paryża. Europejczykiem pełną gębą! Bo, co mi tam euro (waluta, a nie kopane Euro 2012)! Co mi tam chwilowe zrywy refleksji, że dużo więcej przyzwoitości (no, dobrze – wstrzemięźliwości) wykazała w swej wyważonej zapowiedzi wyłuszczającej ideę ekspozycji Paulina Zarębska z Zachęty (zacytuję tylko pierwsze zdanie: Wystawa jest próbą złamania stereotypowego myślenia o streetarcie i graffiti, jako o zjawiskach niekorzystnie wpływających na poziom estetyki miejskiej – próbą uświadomienia ogromnego potencjału i artystycznych walorów płynących z prac tworzonych w przestrzeni publicznej.). Co mi tam to wszystko! Jestem paniskiem – Europejczykiem, którego dotknął artystyczny dopust boży.

Tylko dlaczego najważniejszy obecnie dla polskiej sztuki lubelski artysta dzieli się zaraz po wernisażu (przysięgam, że miałem już wówczas swą ugruntowaną opinię) uwagą, że to bardzo cieniutka wystawa? Dlaczego – czyżbym był już tak impregnowany na uliczne ewenementy, przepraszam, eventy? – chciało się chwilę zatrzymać przed pracami raptem dwójki z – wg Pauliny – „ponad 30” (40 w wersji cytowanego uprzednio współorganizatora, Cezarego Hunkiewicza) artystów „należących do najważniejszych postaci nurtu”?

Nie podam – pardon! – ich nazwisk. W tym dziale sztuki ich brak. Są pseuda, ksywki, nicki, czy jak je tam zwać. Rozbawił mnie setnie autor, chyba jednak chłop, który paradnie zadrwił sobie z zakodowanego w masowej konsumenckiej wyobraźni (działalność Plaza Center ponad galerią się kłania!) słynnego logo i z samej, równie słynnej konfekcyjnej firmy. W jego wersji zwie się Fruit of the Lump! I ten lumpenproletariacki owoc zaowocował produktami, które możecie sobie popodziwiać jak się do Galerii Lipowa 13 osobiście pofatygujecie. Jest jeszcze czas – wystawa będzie czynna do 5 września, jakkolwiek Zarębska twierdzi na piśmie, że „od 05.08.2011 do 05.08.2011”. Ale sprowadzonej do jednego dnia expozycji nawet nasza dzielna Zachęta by nie wytrzymała! Na drugą pracę zwróciła mi uwagę obywatelka, która wprawdzie nie mieszka już z ojcem w domu, ale ten zdążył zauważyć, że za zarobione extra pieniążki zrobiła sobie niedawno urodzinowy prezent w postaci opasłego tomu o Street Art (a niech na koniec, w ramach nobilitacji, będzie – mam rację moja Korektorko? – wielkimi literami!). To rodzaj barwnej ceramicznej płaskożeźby posklejanej z wielu kawałków, którą – i to trzeba wiedzieć, bo urok tkwi w odlotowej idei! – autorka umieszcza w rozchyleniach – litera Y – gałęzi drzew rosnących (jeszcze!) w miejscach publicznych, ku uciesze stworzenia wszelkiego, na czele z ptaszkami. Cudo!

Ale en block… W ramach buntu wobec nowomowy XXI wieku, groźniejszej niż ta niesławna z czasów komuny i propagandy sukcesu – bo tamta jest już tylko obiektem żartów i kpin, a ta infekuje młode mózgi – zafundowałem Państwu do tego wpisu tytuł- koszmarek. Zawiera wszak trzy słowa, ktore znaczą (młodzi by tu dodali obowiązkowe dziś podkreślenie: – dokładnie!) to samo. Jakoś – może dziwnie, może dla kogoś kulawo, ale dla autora miniejszego podsumowania uwierająco adekwatnie – charakteryzują wespół ten amorficzny, nacechowany chaosem twór, jakim jest ta wystawa.

Kategorie: /

Tagi: /

Rok: