W Krainie Bojnów

Rozmowa z Bogdanem Brachą, szefem Orkiestry p.w. świętego Mikołaja

W miniony piątek odbył sie w Chatce Żaka koncert promocyjny nowej płyty Orkiestry p.w. św.Mikołaja p.t. Kraina Bojnów. Płytę, nagraną dzięki UMCS w lubelskim Studiu Hendrix a wydaną przez Orange World, dostarczono dosłownie w ostatniej chwili. Członkowie zespołu zobaczyli ją i odebrali na scenie, już w trakcie imprezy. Po koncercie, rewelacyjnie przyjętym przez widzów wypełniających po brzegi salę widowiskową Chatki, poprosiłem o krótką rozmowę lidera Mikołajów Bogdana Brachę.

* Powiedziałeś na koncercie, że dla was, związanych z UMCS, a po części nadal studentów, rok zaczyna się tak jak na uczelniach, w październiku. Minęło raptem 9 dni miesiąca a wy już promujecie nową płytę. Rewelacyjny początek roku…

– Tak wygląda. Ale wiadomo, że płyta jest efektem ubiegłorocznej pracy. Do studia weszliśmy pod koniec marca. Kaseta z tym samym materiałem co na kompakcie, była gotowa w lipcu. Dla nas wydanie płyty to start do nowych przedsięwzięć, kolejnych nagrań, ale i przygotowań do zbliżających się Mikołajków Folkowych.

* Powiedz mi, dlaczego dopiero w swoim drugim kompakcie zprezentowaliście muzykę, z którą od początku jesteście utożsamiani, muzykę Łemków czy Bojków?

– Rzeczywiście, cała nasza historia jest w jakiś sposób z nią związana. Łemkowszczyzna, Bojkowszczyzna, były już obecne wcześniej na kasetach. Długo sobie nie zdawałem sprawy, że n.p. Muzyka gór jest tak bardzo kultowa…

* A jednak swoją przygodę płytową rozpoczęliści od kompaktu z polskim repertuarem.

– Często musieliśmy odpowiadać na pytanie, dlaczego gramy tylko repertuar egzotyczny. A przecież polski folklor był ciagle w nas, ciągle był u nas obecny. Zapragnęliśmy więc powrócić do naszych polskich źródeł. Tytuł płyty mówił coś na ten temat.

* Czas do domu był więc tytułem symbolicznym?

– Tak. Jednocześnie już wtedy była w nas świadomość Krainy Bojnów (naztwa powsała przez przypadek, przez czyjś błąd literowy), naszej symbolicznej, mitycznej krainy, z której czerpiemy wszystko to, co prezentujemy. Na przykład nasz cymbalista, Marcin Skrzypek, przez Krainę Bojnów rozumie całą naszą działalność. Na okładce do tamtej płyty pisał, jak w Beskidzie Niskim, stojąc nad jakąś piwniczka, zastanawialiśmy się, kto tu mieszkał?, kim byli ci ludzie?, a odpowiedzi staraliśmy się szukać w pieśniach Łemków, Bojków, dawnych mieszkańcach tych gór. Ale podobne uczucia rodzą się, gdy się gra muzykę polską. Tworząc tamtą płytę zespół chciał podkreślić, że jest zespołem polskim. Poza tym, chcemy zachować pewną monotematyczność, tworzyć płyty zorientowane bardzo konkretnie. Tak jest też najnowsza płyta z Huculszczyzną, Bojkowszczyzną.

* Cieszycie się z niej?

– Tak, to powrót do naszych korzeni, nie tylko muzycznych. Do duchowj ojczyzny, grona włóczęgów górskich. Jest to płyta dla potrzeb tych, którzy nas pierwsi docenili oraz dla tych – to dla nas wielka satysfakcja – którzy się wywodzą z Łemków. Nie bez przyczyny pierwszy koncert prezentujący materiał zawarty w Krainie Bojnów, odbył sie w lipcu w Zdyni na Łemkowskiej Watrze.

* Jak sądzisz, czy są na nowej płycie pieśni, które mogą się stać takimi hitami, jak dawne wasze przeboje, chociażby Pod Kamieńcem czy Malinowa Konopielka?

– Materiał jest bardzo wdzięczny. Pieśni łemkowskie, jeśli chodzi o melodykę, są jednymi z najpiękniejszych. Słyszę już od ludzi, że tego się bardzo dobrze słucha. Ale i przecież znalazły się tu pieśni, które gramy non-stop przez 10 lat działalności orkiestry. Chcieliśmy się już od nich uwolnić i nie dało się. Zahrajte mi huśli, Bude jarmak, to są kawałki, które wciąż bisujemy. A same aranże, bardzo „śpiewankowe”, są według nas nawiązaniem do naszych pierwszych prób muzycznych.

* Wspominasz o dziesieciu latach działalności. Widać, że się już trochę zmieniliście. Na koncercie – co w pewien sposób było urocze – solistka śpiewała z dzieckiem na piersi. Czy czujecie się nadal zespołem studenckim?

– Pewno trudno go już tak nazwać. Jednak trzeba pamiętać, że nie chodzi jedynie o to, czy w zespole są studenci, lecz, że dla studentów działamy. Że jesteśmy zespołem uniwersyteckim. Ja jestem szczęśliwy, że znalazłem się w Akademickim Centrum Kultury. Wielu naszych słuchaczy jest stąd. Oprócz studentów trafia tu także inna młodzież. Chciałbym żeby orkiestra była nadal związana z UMCS. I nie ważny jest jakiś jubileusz, dziesięciolecie, ktorego się gorliwie uchwycono. Ważne jest, żeby iść do przodu, żeby coś pokazywać, bo w końcu zespół spełnia także funkcje edukacyjne.

* Idźcie więc do przodu! Co w najbliższych planach?

– W grudniu wspomniane VIII Mikołajki Folkowe, do organizacji których – przekazując już nam fundusze – po raz pierwszy rękę dokłada TVP. Wcześniej, 8 listopada, do nagrań w „trójkowym ” Studiu im. Agnieszki Osieckiej przystępuje kapela Się Gra, w której oprócz dwóch Mikołajów, Bartka Stańczyka i mnie, grają jeszcze Tomek Rokosz i Jarek Adamow.

* Łamcie nogi i instrumenty.

Rozmawiał

Andrzej Molik

Kategorie:

Tagi: / /

Rok: