Wyznania Eddiego

Lubelska Premiera Teatralna

Recenzent Rzeczpospolitej Janusz R. Kowalczyk napisał, że Piotrowi Machalicy – wszechstronnemu aktorowi z liczącym się artystycznym dorobkiem – porządny monodram należał się od dawna. O spektaklu Eddie E., który Machalica przygotował w warszawskim Teatrze Powszechnym napisał też, że można przyjąć za pewnik, iż teatr ten dorobił się kolejnego przeboju.

Kolejnego, bo chociaż sztuka monodramu w kraju zamiera i z braku zgłoszeń trzeba było odwołać Festiwal Teatru Jednego Aktora w Toruniu (aktorzy wolą małoobsadowe spektakle, z którymi mogą jeździć po kraju i zarabiać a jednocześnie nie napracują się tyle, co grając solo), to w Powszechnym sztuka monodramu kwitnie i przyciąga całe rzesze publiczności. Przed Eddim M. wystawiano tam Shirley Valentine, w którą wcielała się Krystyna Janda i Jordan z Dorotą Landowską w jednoosobowej obsadzie. Inny krytyk, Roman Pawłowski z Gazety Wyborczej, napisał, że monodramy te łączy nie tylko to, że wszystkie sztuki są brytyjskie. „Wspólny jest przede wszystkim typ bohatera: przeciętnego, szarego człowieka, który na scenie opowiada historię swego życia. Młoda dzieciobójczyni, kura domowa, podejrzany o pedofilię ojciec – każdy mógłby znaleźć się na ich miejscu”.

Ciekawa jest dalsza diagnoza Pawłowskiego, który wyjaśnia: „Tajemnica sukcesu tych jednoosobowych spektakli leży poza teatrem, w telewizji. Jednym z najpopularniejszych gatunków telewizyjnych jest dziś talk-show polegający na wyciąganiu w studiu zwierzeń od zaproszonych gości. Okazuje się, że programy o życiowych dramatach zwyczajnych ludzi przyciągają największą publiczność czego dowodem jest talk-show Na każdy temat albo program Zwyczajni niezwyczajni. Widzowie chcą po prostu oglądać w telewizji siebie” – konkluduje krytyk i dodaje jeszcze nie bez ironii: „Z takimi bohaterami łatwiej się utożsamiać. Jak wiadomo, większość woli raczej zwierzenia gospodyni domowej niż zwierzenia Hamleta”.

Na podobnej zasadzie jest skonstruowany monodram Eddie M. Walijczyka Denisa Lumborga. Przeciętny mężczyzna, siedząc w kuchni, opowiada swoje życie od dnia, w którym dowiedział się, skąd się biorą dzieci, do dnia, gdy go oskarżono o seksualne molestowanie córki. „Mężczyzna, jakich miliony. Lubi seks, kocha żonę i dzieci i nie ma pojęcia, dlaczego otoczenie podejrzewa go o pedofilię”.

Jak donosiła warszawska prasa, Piotr Machalica wcielił się w rolę Eddiego bardzo dobrze a przy tym historia ojcowskiej miłości opowiedziana jest dowcipnie, autor (jak również aktor) nie pozwala na dłuższe wzruszenia przecinając je komicznymi puentami. Gatunek roli „swój chłop” Machalica opanował do perfekcji, powtarzając go od wielu lat w filmie i na scenie. „Swój chłop” umie zakląć, opowiedzieć sprośną historyjkę, ale i wzruszyć niespodziewanym wyznaniem miłości.

Spektakl z Teatru Powszechnego, który wyreżyserował Grzegorz Warchoł a scenograficznie oprawiła Magdalena Kujszczyk, jest kolejną – podobno jedną z ostatnich – propozycją w ramach Lubelskiej Premiery Teatralnej. Brawurową kreację Piotra Machalicy Eddim M. będziemy mogli zobaczyć w Sali Nowej Centrum Kultury w poniedziałek 6 marca o godz. 17.30 i 19.30. Bilety już do nabycia w CK przy ul.Peowiaków 12.

Andrzej Molik

Kategorie:

Tagi: / /

Rok: