Zdarty nos

Nasza krótka recenzja

Jest taka scena w „Opowieściach Hollywoodu” christpera Hamptona, kiedy Bertold Brecht mówi do Odona von Horvatha: – Spotkałem Tomasza Manna. – I co? – dopytuje się ten. – I czułem się jakbym walnął nosem w 3 tysiace lat historii!

Oprócz ładunku ironii zawartym w tym zdaniu autora „Opery za trzy grosze” o twórcy „Czarodziejskiej góry”, którgo szczerze nie cierpiał, jest w nim także przestroga przed próbami zmagań z gigantami i ich legendami. Barbara Kurzej, świeża absolwentka krakowskiej PWST, dotkliwie zdarła sobie nos na próbie zmierzenia się z legendą Edith Piaf. Jeszcze raz się okazało, że wszelkie podejścia (w tym wszystkie filmowe) do zobrazowania życia wielkiej, może największej piosenkarki jaka kiedykolwiek pojawiła się na tym padole łez, zdane są na klęskę z dwóch conajmniej powodów. Po pierwsze, życie Edith było tak niezwykłe, że aż – pardon za słowo – szmirowate i uwiarygodnić jego prawdę mogła tylko sama Piaf. Po drugie, Edith Piaf, oprócz charyzmy i siły magicznego zawłaszczania widowni, dysponowała tym swoim boskim głosem, którego nikt nie zdoła powtórzyć czy nawet próbować naśladować.

Dlatego najpiękniejszym momentem spektaklu ” … jak Edith” zaprezentowanego w poniedziałek w Kawiarni Artystycznej HADES w ramach Miesiąca Kultury Francuskiej, był ten, kiedy na koniec zgasły światła a na ekranie pojawiła się Ona, Edith Piaf, i zabrzmiało oryginalne wykonanie jednego z Jej przebojów. I wtedy dopiero, reagując na drgania duszy, przeszło mrowie po plecach publiczności. Legenda wróciła na swoje miejsce.

Molik

Kategorie: /

Tagi: /

Rok: