Zginie ślad po Gralewskim?

Był przyjacielem Józefa Czechowicza, redaktorem, pisarzem i poetą, jedną znajznakomitszych postaci lubelskiej kultury okresu zarówno między- jak powojennego. Niestety, nad grobem zmarłego w 1972 r. Wacława Gralewskiego na cmentarzu przy Lipowej zwisła groźba – tak to trzeba nazwać – likwidacji. Na jego pomniku przylepiona została kartka z informacją „Prosimy o kontakt z kancelarią cmentarza w celu przedłużenie ważności grobu jednokatakumbowego” i pieczątką Kościoła Rektoralnego p.w. Wszystkich Świątych.

Grób znajduje się w południowej części cmentarza, w alejce z której tuż za murem widać wieżowce przy ul. Głębokiej. Na przytroczonej do granitowego pomnika, z dwoma ujętymi rzeźbiarsko kolumnami – „prostopadłościanami”, widnieje napis: „Ś.P./ Wacław Gralewski/ Literat. Redaktor i Expresu Lubelskiego/ Oficer Armii Krajowej i Ludowego Wojska Polskiego/ Odznaczony Krzyżem Virituti Militari, Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski i Krzyżem Walacznyach”. Na dole tablicy umieszczono daty życia wielkiego lublinianina. Grób absolutnie nie wyglada na zaniedbany. Być może i dzięki anonimowym osobom czy jakimś wolontariuszom jest czysty, wybłyszczony, na środku płyty stoi duży szklany znicz otoczony świerkowym wianuszkiem ze sztucznymi żółtymi kwiatami. Zatknieta jest nawet wielkanocna palma. Ale jak memento jawi się na czarnym tle tablica biała, przylepiona w jej górnym prawym rogu kartka z wezwaniem do – jak się okazuje – uiszczenia stosownej opłaty. Pieczątka na kartce już kilka dni temu była nieco rozmyta przez deszcz, co świadczy że przyklejono ją już jakiś czas temu. Rodzi się jedynie pytanie, kto jest jej adresatem, bo – jak ustalilismy – nie ma już żadnej bliskiej rodziny Gralewskiego, do której mógłby trafić ten apel.

Dziennikarski kontakt z z Zarządem Cmentarza nie jest ułatwiony. Pani odbierająca w Wielki Czwartek telefon powiedziała Kurierowi, że nie jest rzecznikiem prasowym, ale prosi o przysłanie e-mailem stosownych pytań, a ona postara się o jak najszybszą odpowiedź dyrekcji. Rzeczywiście, „Odpowiedź Zarządu Cmentarza Rzymskokatolickiego przy ul. Lipowej na pytania dotyczące grobu Wacława Gralewskiego” została nam przysłana drogą mailową w ciągu niespełna dwóch godzin. Zawiera przede wszystkim ogólne tłumaczenie sytuacji w jakiej znajdują się zawiadowcy nekropolii. Czytamy: „Jedynym źródłem utrzymania zabytkowego cmentarza są opłaty wnoszone przez dysponentów grobów. Groby ziemne i jednokatakumbowe mają ważność 20-letnią i podlegają (uwaga! – to isttotne – przyp. AM) przekazaniu do powtórnego pochówku. Ważność tę można przedłużyć właściwą opłatą na kolejne 20 lat ( art. 7 ustawy o cmentarzach i chowaniu zmarłych z 1959 r.). Na cmentarzu pochowaniu są ludzie różnych stanów i zawodów. Dysponentami grobów (użytkownikami) są z reguły osoby prywatne, czasami instytucje. Jest rzeczą bardzo przykrą, że cały koszt utrzymania cmentarza spoczywa głównie na osobach prywatnych, opłacających rodzinne groby, a które na dodatek samodzielnie bądź przez zakładane stowarzyszenia opiekują się nawet innymi grobami zasługującymi na ocalenie od zapomnienia. Z reguły instytucje nie czują się odpowiedzialne za użytkowane przez siebie groby, które popadają w ruinę, a przez to cmentarz jako całość. Są to groby: wojenne, pamięci narodowej lub szczególnie znanych obywateli miasta.”. wreszcie na koniec pada interesująca nas kwestia: „W tym przypadku dysponentem grobu jest Związek Literatów Polskich. Nigdy ta instytucja nie zwróciła się do Zarządu o wypełnienie swoich obowiązków, ani też z prośbą o zwolnienie z opłaty czy udzielenie jakiegoś rabatu.”.

Prezesem Lubelskiego Oddziału ZLP jest poetka Urszula Gierszon. Pełni jednak tę funkcję od stycznia ub. roku i okazało się po naszym telefonie, że pierwszy raz słyszy o zadawnionej sprawie grobu Wacława Gralewskiego. Na informację Kuriera zareagowała jednak natychmiast. – Zajmę się sprawą jak najszybciej – powiedziała pani prezes, przed świętami, jeszcze chora. Urszula Gierszon nie kryje natomiast, że sytuacja lubelskiego oddziału związku nie jest łatwa. Nawet wniesienie opłaty za korzystanie ze związkowego lokalu w WOK przy Dolnej Panny Marii, dzieki życzliwości tej instytucji potraktowanej bardzo ulgowo, stanowi – wraz opłatami za telegfon -niekiedy problem. – Naszym kapitałem są jedynie składki członkowskie, a ich wnoszenie jest bardzo nieregularne. Liczę na pomoc w kwestii opłat za grób pana Gralewskiego serdecznie do nas nastawionych władz miasta – wyraziła nadzieję jeszcze w Wielki Piątek prezes Gierszon. Wczoraj obietnicę zaczęła wcielac w czyn. Poprosila członków związku Stanislawa Łukowskiego i Waldemara Michalskiego o złożenie wizyty w zarządzie cmentarza i dowiedzenia się wszelkich szczegółów o sprawie.

Natomiast zarówno w piątek jak i wczoraj niosigalna była w pracy kierownik Muzeum Literackiego Józefa Czechowicza Ewa Łoś. Od pracowniczki tego oddziału Muzeum Lubelskiego dowiedzielismy się jedynie, że na pewno muzeum opiekuje się grobem patrona placówki, autora „Poematu o mieście Lublinie”. Czy dotyczy to grobu przyjaciela i dobrodzieja Czechowicza, już nie mogła nic powiedzieć.

Wczoraj udało się nam – nie bez problemów, bo zarząd cmentarza pracował tylko do godz. 12 i 10 minut wcześniej nie miał kto udzielić informacji! – dowiedzieć o jaką sumę rozbija się cała sprawa. Opłata za 20-letni okresu „ważności” (co za straszne słowo! – przyp. AM) grobu jednokatakumbowego wynosi 600 zł. Taka kwota dla miasta wydaje się wręcz śmieszna. – Dla naszego oddziału ZLP ta suma jest już problemem, bo to równowartość kliku czynszy w WOK – mówi Urszula Gierszon. Ponieważ sprawa jest dla Lublina i pamięci o jego największych synach niezwykłej wagi, a istnieje nabierająca kształt wielkiego skandalu grożba, że istotny ślad po jednym z nich, Wacławie Gralewskim, może zostać starty z powierzchni – cmentarnej ale wszak lubelskiej – ziemi, powrócimy do niej wkrótce.

O całej sprawie dowiedzieliśmy się ze zrobionych przez Ewę Postawską i dostarczonych nam zdjęć. Dziękujemy.

Andrzej Molik Fot. Ewa Postawska  

 

Wacław Gralewski (1900—1972)

Dziennikarz, redaktor, poeta, pisarz. W 1920 r. był redaktorem miesięcznika lubelskiej młodzieży szkolnej Młodzież. Od 1920 pełnił funkcję redaktora naczelnego Expressu Lubelskiego, którym kierował do 1939 r. Dziennik w 1931 r. poszerzył obszar oddziaływania na Wołyń i zmienił tytuł na Kurier Lubelsko-Wołyński. Założył i redagował „Lucyfera” (1921), a także współredagował w l. 1923—1925 miesięcznik artystyczno-literacki Reflektor. Był członkiem grupy poetyckiej o tej nazwie. Ułatwiał mł

ym literatom kontakty z prasą lokalną, a Józefa Czechowicza przyjął do pracy na stanowisku sekretarza redakcji. Był lubelskim koresponden_em Przeglądu Sportowego. Zainicjował powołanie w 1932 Związku Literatów w Lublinie oraz Syndykatu Dziennikarzy Polskich, któremu prezesował do wybuchu wojny w 1939 r. W czasie okupacji niemieckiej związał się z konspiracyjnym podziemiem. Był szefem Biura Informacji i Propagandy okręgu lubelskiego AK i wydawł podziemne pisma. W 1944  uczestniczył w bojach I Armii WP, w której szeregach do_arł pod Berlin. Równie aktywny pozostał po wojnie. Współpracował ze Sztandarem Ludu”, pieć lat od 1952 był członkeim kolegium red. Kameny i był jego członkiem przez 5 lat. W 1957 znalazł się w grupie inicjatywnej powołującej Lubelską Spółdzielnię Wydawniczą, której celem było wydawanie Kurier Lubelski. Krótko współpracował z naszą gazetą, wówczas popołudniówką. Pełnił różne funkcje w zarządzie oddziału ZLP. Po 1957 poświęcił się głównie pracy literackiej i publikował pięć książek – opowiadań i wspomnienień, m.in. „Stalowa tęcza” (1968) — wspomnienia o Józefie Czechowiczu. W opublikowanej dwa latat temu książce „Edward Stachura. Listy do pisarzy” znalazła się także korespondencja Steda do Gralewskiego.

Kategorie:

Tagi: / /

Rok: