Zwycięży Orzeł…(?)

Sprawa nie jest ani ze sfery w tym miejscu – przede wszystkim – obecnej kultury wysokiej, ani też świeżutka. Ongiś trochę zawaliłem napisanie o niej na gorąco, a przypomniała mi się ostatnio, gdy przy porządkowaniu w domu różnych ulotek wpadła mi w ręce broszura reklamowa Piłkarskie EMOCJE ze smakiem. To wydawnictwo Biedronki, jak podkreślono, Oficjalnego sponsora reprezentacji Polski, towarzyszące promocji produktów oferowanych w marketach systemu w okresie poprzednich meczów towarzyskich naszych narodowych kopaczy.

Chwytliwy tytułowy smak sprowadził się oczywiście do smaków. To – oprócz dopingu dopingujących w postaci piwek aż pięciu różnych marek, napojów – izotonicznego, energetyzującego i licznych orzeźwiających, kojących nerwy przegryzek typu chipsy, popcorn, orzeszki czy paluszki oraz słodyczy, od draży i batonów, po ciepłe lody (zimne niedopuszczalne, żeby nie studzić emocji!) – także szpeja, bez których polski kibic wprost nie wyobraża sobie ruszenia się na stadion czy z kuchni przed telewizor. Należą do nich np. makaron, tu z łososiem wędzonym na gorąco, lasagne bolgnese, dania gotowe (od gulaszu do indyka w sosie śmietanowym), pizza z pieca kamiennego czy burgery – mistrzowski i bogaty (widocznie wicemistrzowski).

Po sprawiedliwości trzeba dodać, że Biedronka uzupełniła głównie napędzające jej kasę, a drylujące portfele klientów artykuły spożywcze kilkoma kibicowskimi atrybutami. Można było nabyć czapeczki, szaliki, stroje sportowe w narodowych barwach, torby (do przemycania na stadion alkoholu i rac), trąbkę, w nawet stół (o poręcznych rozmiarach pola gry 104×58 cm) z piłkarzykami, czyli grą zwaną w mej młodości trambambulą. Zamykającą całość maskotkę – Kibicującą Biedronkę – wolałbym zmilczeć.

Jednak w tym jarmarcznym towarzystwie były dwa znaczące wyróżniki: T-shirt i Bluza kibica. Jak się Państwo przyjrzycie reprodukcji z broszurki tego drugiego produktu, może – choć zdaję sobie sprawę, że w tej formie szczegół jest mało widoczny – dostrzeżecie na naszywce bluzy (a i koszulek) to, co mnie już w sklepie uderzyło obuchem w łeb.

Walnęło tak, bo wychowany w tradycji patriotycznej, nawet nie wielbiąc melodii tej pieśni, śpiewałem, podobnie jak miliony Polaków, od dzieciństwa: Jak długo w sercach naszych/ choć kropla polskiej krwi / Jak długo w sercach naszych/ ojczysta miłość tkwi/ Stać będzie kraj nasz cały/ Stać będzie Piastów gród/ Zwycięży Orzeł Biały/ Zwycięży polski lud! (to, że kibole Wisły Kraków, wszak Białej Gwiazdy, zaanektowali pieśń jako swój hymn, to inna kwestia).

I jeśli już nie chodzi o nasz cały lud (i przewracającego się w grobie autora tekstu, Wacława Gajdę), to jak ma zwyciężać polski futbolista, skoro jakiś genialny designer, być może z Portugalii (baza Biedronki) wymyślił, że biało-czerwonej fladze, stanowiącej tu podkład naszego godła nie zakomponuje mu się orzeł biały i zaprojektował w te miejsce orła czarnego? Również być może, jakieś drobne portugalskie rączki wyhaftowały coś takiego, no i mamy totalny (przymiotnik użyty nie bez powodu) haft. Razem z bigosem. Polskim. Bo ktoś u nas tego faulu nie od(wy)gwizdał.

Ponieważ tak się stało, możemy – po 150 latach zaborów – zaproponować Biedronkowcom radykalizację naszego herbu w takiej właśnie postaci, a nawet z orłem dwugłowym, chociaż np. biedna Albania, posiadacz takowego, chyba nam nigdy za skórę nie zaszła. Ale, bacząc na sukcesy futbolu zza Odry (słynna maksyma angielskiego piłkarza Linekera: Piłka nożna to taka gra, w której 22 mężczyzn biega za piłką, a na końcu i tak wygrywają Niemcy), może by to pomogło i polskim kopaczom na Euro 2012?

Kategorie: /

Tagi:

Rok: