Żydowski szlak – Śladami Golema

Właściwie nie wiadomo jaką kolejność polecić turystom, którzy wybraliby ten szlak w gościnie u naszych południowych sąsiadów. W Pradze sięgnie się do historycznych korzeni żydowskiej obecności w Czechach, obejrzy prastare synagogi i bodaj najsłynniejszy w Europie wiekowy kirkut, więc chyba tam powinno się rozpoczynać wędrówkę śladami Golema i tych, którzy dali wiarę, że ten może ich obronić.

W Pilznie natomiast zobaczymy jeden monumentalny żydowski zabytek, ale jest on może ostatnim świadectwem wielkiej aktywności tej społeczności na ziemiach czeskich. Kiedy kilka lat po jego otwarciu nastał XX wiek, rozpoczął się dramat wszystkich Żydów Europy Środkowej (i nie tylko), a ci o ogromnych inwestycjach musieli przestać myśleć. Posługując się chronologią dziejów, Wielką Synagogę w Pilznie, bo o niej mowa, powinno się zatem zostawić sobie na koniec podróży, podobnie jak ewentualne zwiedzanie założonego przez Niemców obozu koncentracyjnego w Teresinie.

Przypadek, a dokładnie program wycieczki zaproponowanej w czerwcu dziennikarzom z całej Polski przez Kompanię Piwowarską z Poznania sprawił jednak, że mój szlak żydowski w Czechach został otwarty właśnie na zachód od Pragi, w Pilznie. Ponieważ miasto to słynne głównie piwem i wszystkie drogi prowadzą w nim za bramę, gdzie Plznensky Prazdroj a.s. i pyszny Pilsner Urquell, i my przede wszystkim musieliśmy trafić do browaru działającego w jednej grupie z naszym Lechem i Tyskim. Ale nie zapomniano o innych atrakcjach. Spacerowaliśmy po mieście z gotycką farą św. Bartołomieja bijącą w niebo wysoką na 103 m wieżą i z sztemberską kaplicą, w której Madonna Pilzneńska, także gotycka. Mieście z renesansowym ratuszem, barokową archidiecezją, takimż słupem wotywnym postawionym po zarazie roku 1681, innymi zabytkami, wreszcie z ową Wielką Synagogą.

To budowla w mauretańsko-neoromańskim stylu, flankowana dwoma 45-metrowymi wieżami. W pierwotnych planach z 1888 r. miały nawet być wyższe o 20 m, ale rajcowie miejscy uznali, że za bardzo by konkurowała w miejskim karajobrazie z wieżycą św. Bartłomieja. Rada zdecydowła też o zmianie stylu, bo projekt wiedeńskiego architekta Fleischera zbyt przypominał świątynie chrześcijańskie. Nowy, autorstwa Rudolfa Stecha, radnych zadowolił i w czerwcu 1892 r. podpisał on umowę z gminą żydowską, a rok później (!) bożnica budowana ze składek członków gminy była gotowa.

Swym ogromem robi piorunujące wrażenie. Ta trzecia pod względem wielkości synagoga na świecie i druga w Europie może pomieścić 2 tys. wiernych. Tylu już chyba nigdy nie zgromadzi, bo Holocaust zebrał swe straszliwe żniwo, co ilustruje prezentowana we wnętrzach wystawa fotografii, ale od święta Rosz Haszana naszego 1998 roku (żydowski 5758), po 25 latach przerwy pełni znowu swą podstawową modlitewną funkcję. Rekonstrukcję zniszczonych fragmentów przeprowadzono w latach 1995-97 m.in. za pieniądze zebrane przez Żydów amerykańskich. Bilet wstępu w grupie jest tani, tylko 40 koron (mężczyźni dostaną obowiązkową, tyle, że papierową myckę z napisem Zidovska obec v Plzni). Droższe są pamiątki, ale pieniądze tu potrzebne – na restauracje czekają jeszcze organy, naścienne macewy i Aron Hakodesz – mieszcząca zwoje Tory piękna stara Arka Przymierza.

Jedziemy do Pragi. Na drugi dzień nie tylko leje, ale i jest sobota. Sobota to szabas. W żydowski dzień święty nie da się wiele zobaczyć, bo niemal wszystko zamknięte. Ograniczymy się do wędrówki uliczkami Josefova, po których chodził w XVI w. rabbi Low ben Becalel, mędrzec, kabalista, alchemik, astronom cesarza Rudolfa II, który stworzył najsłynniejszego Golema, kładąc w usta postaci ulepionej z mułu i gliny kartkę z mistycznym tetragramem – niewypowiadalnym imieniem Boga. Dojdziemy zaraz do miejsca, gdzie rabbi ukrył swój twór, gdy musiał go uśmiercić, bo ten wpadł w szał i siał zniszczenie. Miał Golem bronić prześladowaną społeczność żydowską, ale okazało się, że Low zbłądził przywłaszczając sobie boski przywilej tworzenia życia.

Najpierw w staromiejskiej Dzielnicy Żydowskiej spojrzymy na Pinkasovą synagogę z 1479, drugą pod względem wieku na Josefovie. Jej ściany są dziś pomnikiem Żydów uwięzinych w Terezinie i deportowanych do innych obozów. To imiona 77 297 tych, którzy nigdy nie powrócili wyryto na ścianach synagogi Pinkasa. Za jej murem rozciaga się ów słynny Stary zidovsky hrbitov, kirkut założony w 1478, gdzie stłoczono 12 tys. macew a w niektórych miejscach jest 12 warstw grobów, bo pochowano tu do 1787 r ponad sto tysięcy osób. Może to i dobrze, że mamy szabas. Wiem, że bilet wstępu kosztuje tu niebotyczną nawet dla nas sumę 500 koron, gdy do innych muzeów wejdziemy za 20-100 koron. Pewnie dlatego, o czym nie bez uznania mówi nasz czeski przewodnik, to zaradni Polacy wpadli na szatański pomysł. Kupują tani bilet do przylegającego do cmentarza Muzeum Artystyczno-Przemysłowego i oglądają rój nagrobków – w tym rabbiego Low – z jego okien.

Z drugiej strony kirkutu na wąskiej uliczce U starego hrbitova, obok synagogi Klausovej z 1694 (powstała po domu modlitwy – klausen), możemy zajrzeć na cmeentarz przez zamkniete kraty. Ale wcześniej, na Maislovej, obok Żydowskiego Ratusza, na którego więży zegar chodzi w odwrotną niż u nas stronę, trzeba popodziwiać synagogę Staronovą, najstarszą w Europie, wzniesioną ok. 1270 r., do dziś główne miejsce życia religijnego Żydów rytu zachodniego. To w niej stoi piękny tron rabbiego Low, na którym siadał prawie pięć wieków temu. To pomiedzy jej krokwiami po nieudanej próbie stworzenia sytuacji możliwej tylko po nadejściu Mesjasza, ukrył on ponoć szczątki swej klęski – Golema.

Wieczorem jemy kolację w restaracji przy ul. Kolkovnej, tuż koło nieczynnej synagogi Hiszpańskiej w przypominajacym Alhambrę stylu mauretańskim, która stoi na Starym Szulu, miejscu osiedlenia Żydów przybyłych do Czech z cesarstwa bizantyjskiego. Po jedzeniu koszernym ani śladu. Turyści wszak tu nie tylko religii mojżeszowej. Wracając przez Stare Mesto i Marianske namesti możemy się pokłonić na dobranoc rabbiemu Low. Jego figura na narożniku ponurego gmachu ratusza budzi wesołość turystów. Anioł Śmierci, który go wreszcie pochwycił wygląda nader pięknie i… erotycznie.

Andrzej Molik

Kategorie:

Tagi: /

Rok: